Moja ciocia Masza to niesamowita kobieta. Zawsze wie wszystko, o każdym, wie, jak wszystko zrobić, ma czas, by wszędzie jechać. Uderzające jest to, że zachowuje energię pomimo przyzwoitego wieku 64 lat. Nie można mieć nadziei, że ciocia Masza zapomni o jakimś urlopie. Ponadto nie będziesz w stanie pozbyć się połączenia lub sms-a. Ciotka Masza zawsze przychodzi do każdego.
Wszyscy są do tego przyzwyczajeni. Ale w tym roku mój mąż, z którym latem mieliśmy wesele, nie rozpoznał mojej cioci Maszy wystarczająco dobrze. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności ciocia Masza nie mogła być na naszym ślubie, bo w tym samym czasie była jeszcze jedna u innej siostrzenicy, na którą zaproszono więcej osób. Więc dla mojej ciotki wybór był oczywisty.
Ale długie wakacje noworoczne pozwoliły jej odwiedzić prawie wszystkich.
Przygotowałem Kostię na ich znajomość najlepiej, jak umiałem. Farbami opisywała różne historie o swojej cioci, próbując udowodnić jej lekkomyślność.
Dzień X nadszedł, jak zawsze, niespodziewanie. Pierwszego stycznia około godziny 10:00 zadzwonił telefon. Nie miałem wątpliwości, że to ona przyjechała. W końcu innym nawet nie przyszłoby do głowy, żeby się obudzić w tym czasie.
Powoli przyciągnąłem się do drzwi, czując już, jak ona zacznie mnie teraz skarcić za nieprzyzwoity wygląd, górę niemytych naczyń i konfetti z krakersów na podłodze.
- Szczęśliwego Nowego Roku, młodzi!
Radosny głos cioci Maszy zaczął odbijać się echem w całym mieszkaniu. Wszystko poszło zgodnie ze znanym mi scenariuszem, poza jednym. Ciotka Masza nadal nie przedstawiła swojego prezentu. Zwykle też była to zawsze ta niespodzianka. Kiedy Kostya z zaspanymi oczami wyszedł z sypialni, szybko otrzeźwiał z aktywności mojej ciotki. Zasypywała go pytaniami typu „Od jak dawna się spotykacie?”, „Czy na pewno wystarczająco dobrze się znacie” itp. Wyglądało to dziwnie, biorąc pod uwagę, że jesteśmy małżeństwem.
Wtedy ciocia Masza powiedziała:
- Mam dla ciebie prezent. Zostawię to w pudełku na korytarzu, po prostu otworzę, gdy tylko wyjdę. Czas biec, bo wciąż chcę wpaść do Diany. A oto kolejna rzecz. Odbiorę od Ciebie ten prezent tylko pod jednym warunkiem, gdy w Twoim domu zabrzmi śmiech dzieci.
Po tym zdaniu, zanim doszliśmy do zmysłów, wyszła. Staliśmy w oszołomieniu przez kilka minut, a potem rzuciliśmy się, by rozpakować pudełko. Ku naszemu zdziwieniu pojawił się szczeniak Husky. Zdając sobie sprawę, jak wiele kłopotów jest teraz dodatkowo tworzonych, chcieliśmy jak najszybciej złapać dziecko. Och, ta ciocia już!